piątek, 5 sierpnia 2016

Recenzja - "Alicja w krainie zombi"


   Na pierwszy ogień padła "Alicja w krainie zombi" autorstwa Geny Showalter.
   Zaczynając od początku: Alicja, typowa szesnastolatka. Jednak jak to zwykle w książkach bywa
- tytułowa bohaterka została obdarzona niezwykłą mocą, a jej udział jest konieczny w wybawieniu świata. Postać od początku wywołuje współczucie, wizja nastolatki uwięzionej we własnym domu przez ojca, a następnie tracącej bliskich w wypadku, widzącej na własne oczy, jak zombi 'pożerają' jej rodziców, nie wydaje się nikomu optymistyczna.
   Teraz, jeśli chodzi o zombi - stwory nie posiadające cielesnej postaci, łaknące dobra
z ludzkich dusz. Interpretacja autorki zupełnie gryzie się z powszechnym wyobrażeniem istot pragnących dobrać się do naszych mózgów. Sam pomysł wydaje mi się interesujący, a temat domniemanych zombi wystarczająco rozwinięty.
   Przyszedł czas na wszechobecny romans,wzbogacający każdą opowieść. Pojawienie się tajemniczego Cole'a Hollanda. Przeciągany na siłę początek, jednak potem znajomość rozwija się dość szybko. Przyznaje, że wyczekiwałam zniecierpliwiona na każdą następną wzmiankę o tym wątku, jednak moja ciekawość została zaspokojona dopiero w kolejnych częściach.
   Przeznaczona typowo dla młodzieży (do której z resztą należę), jednak kto wie. Tak samo jak nie zamierzam przypisywać książkom płci, nie będę tego robić też z wiekiem. Estetyczna okładka i ciekawa fabuła z powodzeniem umiliły mi kilka wieczorów. Nie spotykając się wcześniej z twórczością Geny, nie mogę porównać jak wypada na tle innych publikacji.
   Nie sądzę, by ktoś żałował poświęconemu na czytanie czasu, ale czy wnosi coś do życia? Musicie odpowiedzieć sobie sami.
© Read to life
Maira Gall